Zamknij

Dlaczego w święta obdarowujemy się prezentami?

16:33, 26.12.2016 ALICJA WESOŁOWSKA
Skomentuj

- Biały opłatek w wigilię zarezerwowany był dla ludzi, z kolorowym gospodarz szedł do stajni - mówi Hanna Łopatyńska, kusztosz działu folkloru w toruńskim muzeum etnograficznym.

Sianko pod obrusem, łamanie się opłatkiem, puste nakrycie na stole - skąd wzięły się nasze zwyczaje świąteczne?
- Większość ma swoją genezę jeszcze w czasach przedchrześcijańskich. Boże Narodzenie przypada na okres, kiedy nasi przodkowie odprawiali obrządki zaduszne oraz obrzędy związane z zaklinaniem urodzaju. Wiele zachowań, które wykształciły się wówczas, po prostu „przeszło” na Boże Narodzenie – a z czasem nałożono na nie interpretacje chrześcijańskie.

W takim razie po kolei. Skąd wzięło się sianko?
- Dawniej zwyczaj ten nie polegał na włożeniu kilku kłosów pod obrus. W kącie izby, nie tylko na wsiach, ale i w dworach szlacheckich czy w pałacach stawiane były nawet całe stogi. Obecność ziaren w domu miała być gwarancją urodzaju na cały przyszły rok. A pamiętajmy, że mowa o społeczeństwie, które w dużej mierze było rolnicze, więc kwestia dobrych plonów była dla ówcześnie żyjących ludzi często kwestią „być czy nie być”. Dopiero potem nałożono na to interpretację chrześcijańską: Jezus urodził się w stajence, gdzie siana na pewno było sporo, więc kładziemy je na stół w Boże Narodzenie.

A puste miejsce przy stole?
- Jest się wiele interpretacji tego zwyczaju. Do mnie najbardziej przemawia ta, która mówi, że pochodzi on z czasów przedchrześcijańskich i jest pozostałością po obrzędach zaduszkowych. Wolne miejsce zostawiane wtedy dla zmarłych z rodziny, których już z nami nie ma. Jest też interpretacja mówiąca o tym, że miejsce czeka na małego Jezusa, który ma się narodzić albo na samotną osobę, na zagubionego wędrowca, którego należy przyjąć.

Od kiedy wręczamy sobie prezenty?
- To akurat jeden z najmłodszych zwyczajów, który przywędrował do Polski dopiero w XIX wieku. Przy czym mowa o dawaniu prezentów w zaciszu własnego domu, bo możnowładcy już wcześniej w okresie Bożego Narodzenia obdarowywali swoich wiernych dworzan. I były to solidne prezenty: kosztowności, konie, futra. Również sierocińce, szpitale i ochronki dostawały dary, np. wozy z opałem czy zbożem. Był też zwyczaj, że bogatsi gospodarze - jeśli zapraszali na wigilię biedniejszych sąsiadów - to dawali im jedzenie, żeby pomóc.

Pierwsze formy prezentów pojawiły się w dworach szlacheckich, gdzie pisano życzenia. Najczęściej były one w formie wierszyków, pisane były dla konkretniej osoby i umieszczane przy jej nakryciu na stole. Wierzono bowiem, że życzenia też są podarunkiem. Dary słowne traktowano wtedy bardzo serio – jakąś pozostałością tego przekonania mogą być życzenia świąteczne, które do dziś przecież składamy.

Same prezenty rzeczowe to dopiero XIX wiek. Najpierw pojawiły się w domach mieszczańskich i szlacheckich. Głównie obdarowywano nimi dzieci – to były słodycze, ale i konkretne zabawki. Za to na wsiach jeszcze w czasach powojennych prezenty były bardzo skromne: talerzyki z jabłkami czy orzechami. Te ostatnie czasem wkładano do siana leżącego na podłodze, tak żeby dzieci mogły ich szukać. Prezent był nagrodą za dobre zachowanie – to wiązało się z postacią świętego Mikołaja.

A łamanie się opłatkiem?
- To zwyczaj, który z wszystkich tu wymienionych najbardziej jest związany z religią chrześcijańską. Ale tu pojawia się ciekawa tendencja: dziś opłatkiem dzielą się również ludzie niekoniecznie z tą religią związani. Pojawia się on na przykład na wigiliach służbowych – niekoniecznie w kontekście religijnym.

Jego geneza sięga czasów pierwszych chrześcijan, którzy na znak pokoju i wspólnoty dzielili się chlebem. Ale to był prawdziwy chleb, ewentualnie prażmo, czyli placki wypiekane z pełnych ziaren zboża. Prawdziwy chleb był też wykorzystywany podczas liturgii. Problem w tym, że podobnie chlebem dzielili się też poganie. Żeby więc uniknąć niejasności, cesarz Karol Wielki zakazał dzielenia się prawdziwym chlebem podczas liturgii i nakazał używanie tak zwanej mgiełki - czyli cienkiego płatka wykonanego z najlepszej mąki pszennej i wody. Mgiełka była wykorzystywana podczas mszy, początkowo wypiekana była w klasztorach i roznoszona przez kościelnych i organistów.

Z czasem opłatek zaczęły wypiekać zakłady rzemieślnicze i pojawiło się wiele zastosowań pozaliturgicznych. Używano go na przykład w cukiernictwie albo do pieczętowania listów, bo lak był bardzo drogi. Zwyczaj łamania się opłatkiem w wigilię upowszechnił się w Polsce na przełomie XVIII i XIX wieku. Biały opłatek w wigilię zarezerwowany był dla ludzi, z kolorowym gospodarz szedł do stajni czy obory i dzielił się ze zwierzętami.

Wierzono, że opłatek w domu otacza całe obejście i domowników ochronną. Stąd – zwłaszcza na południu – zwyczaj wycinania dekoracji z opłatka. Takie wycinanki stały w domu potem przez cały rok, w swoich utworach wspominają o nich m.in. Słowacki czy Sienkiewicz. Wierzono również, że jeśli przełamiemy się z kimś opłatkiem, to nie zabraknie nam chleba. Albo jeśli ktoś zabłądzi w śnieżycy i przypomni sobie, z kim dzielił się opłatkiem, to niechybnie drogę do domu znajdzie.
 

(ALICJA WESOŁOWSKA)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

goscgosc

0 0

a to ciekawe zestawienie 09:33, 29.12.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%