Nie pomylcie go z tym prawdziwym – świętym. Pan Mikołaj nikogo nie udaje, nie jest święty ale chce tak jak jego patron w niebie pomagać słabszym i dawać radość dzieciom. Spotkaliśmy go w Hali Widowiskowo- Sportowej w Świeciu i zadaliśmy kilka pytań.
Pan Mikołaj zajmuje się… „mikołajowaniem” od 13 lat. Dorobił się fachowego stroju, eleganckiej, śnieżnobiałej brody, małych elfów – które z nim jeżdżą oraz tych większych, które piorą strój, czyszczą brodę, drukują świadectwa. Nie jest z Laponii a z nieodległego Chełmna. Nie działa też sam, bo oprócz niego jest jeszcze kilkunastu Mikołajów. Nie chce być nazywany świętym, choć trzeba przyznać, że wyznawanymi zasadami i sposobem życia - i święty by się nie powstydził.
Dlaczego Pan, a nie Święty?
- Z szacunku – wyjaśnia krótko Mikołaj. – Święty Mikołaj to ten prawdziwy, który jest w niebie a my jesteśmy Mikołajami, tymi bajkowymi - dla odróżnienia ubranymi w czerwone stroje i ze szpiczastymi czapkami na głowie. Oczywiście Święty Mikołaj jest dla nas wzorem bo tak jak on dążymy do świętości. On jest w niebie, a my dopiero tam zmierzamy i to jest podstawowa różnica – dodaje.
To rozróżnienie na prawdziwego świętego Mikołaja i tego bajkowego - Pana Mikołaja - przekazywane jest dzieciom na świadectwach, które otrzymują w trakcie spotkania. Z tyłu dokumentu widzimy historię naszego świętego bohatera sięgającą IV w. oraz tę znacznie krótszą, z końca XIX stulecia, mówiącą o bajkowym Mikołaju. – Dzieci trzeba edukować i pokazywać różnice, bo w okresie świątecznym widzą wszędzie czerwonych Mikołajów i myślą, że to ten prawdziwy – uważa nasz rozmówca. – Nie chcemy powielać tego błędnego obrazu – dodaje.
Mikołaj z zasadami…
Mimo, że jak się wydaje, Mikołaj jest do wynajęcia to nie jest to do końca prawda. –Nie wyobrażam sobie, żebym miał pójść do kogoś do mieszkania i sprawić radość kilkorgu dzieciom mając świadomość, że widziały mnie przez okna setki innych do których nie pójdę, i którym będzie przykro – wyznaje Mikołaj. – Co innego takie duże spotkania, gdzie są setki dzieci jak dziś w hali. Podobnie jest ze szpitalami, domami dziecka czy szkołami – wolę takie spotkania – podsumowuje. Wynagrodzeniem dla Pana Mikołaja są słodycze, które później przekazuje dzieciom z domów dziecka.
Główną motywacją dla Pana Mikołaja jest jednak jeszcze coś innego. - Najlepszy w tym fachu jest uśmiech dzieci, ich fascynacja i te ich krystaliczne oczy, które zwracają uwagę na każdy szczegół – kończy Mikołaj.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz