W sobotę i niedzielę 150 osób gasiło pożar 4 hektarów lasu w pobliżu Starej Rzeki. Prawdopodobnie ktoś podpalił składowane w lesie karpiny.
O ogromnym pożarze w leśnictwie Pohulanka (gm. Osie) informowaliśmy sobotę i wczoraj. Pożar rozpoczął się od składowiska karpin, czyli korzeni z częścią pnia, składowanych przy leśnej drodze. To pozostałości po niedawnych nawałnicach przewracających drzewa. Drewno zostało sprzedane do tartaku lub na opał, a karpiny zostały.
- Sobotni pożar powstał najprawdopodobniej wskutek podpalenie – twierdzi kpt. Tomasz Sadecki z KP PSP w Świeciu. – Susza i tyle dni upałów sprawiły, że ogień błyskawicznie się rozprzestrzeniał. Najgorsze jest to, że tyle lasu zostało zniszczone.
Strażacy mają swoje teorie i swoje doświadczenie. Zaledwie miesiąc temu, kiedy do pożarów traw wyjeżdżali po kilka razy, mówili wprost o nierównej walce z podpalaczami. Wiedzieli, że podpalenia ustaną wtedy, kiedy zostaną wypalone wszystkie trawy w danym obszarze.
Takich podpalaczy niezwykle trudno złapać. W tym roku jeszcze nikt nie odpowiadał za tego typu postępek. Pamiętamy jednak, że kilka lat temu pod Świeciem wpadł podpalacz – okazał się nim strażak z OSP, który zgubił rękawicę, a ta doprowadziła śledczych do sprawcy.
- Potwierdzam, że sprawę sobotniego pożaru wyjaśniają funkcjonariusze z Zespołu ds. wykroczeń – informuje sierż. szt. Joanna Tarkowska, rzecznik świeckiej policji. – Na razie jednak jest za wcześnie na jakiekolwiek konkrety.
[ZT]6528[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz