Zacznę od tego, że pracy dla kobiet w naszym mieście jest jak na lekarstwo. Liczy się wszystko wykształcenie, wygląd, dyspozycyjność, rezygnacja z życia prywatnego.
Odkąd wróciłam na rynek pracy jest to druga moja posada i gdy dziś je porównuję, to stwierdzam niestety, że tyram jak oślica, by zarobić marne 11 zł do ręki. Czy w pierwszej czy obecnej zakres obowiązków nie do przerobienia na jedną osobę dziennie, a wynagrodzenie marne, bo chcąc zarobić trochę więcej zmuszona jestem poświęcić swój czas, który powinnam poświecić rodzinie, obowiązkom domowym, o relaksie nie wspomnę. A powinnam się odprężać, bo niedługo od tego stresu będę dorabiać specjalistę od stresu i przemęczenia, czyli kolejne koszty.
Tu zaczynam kolejną myśl. Kto na mnie jeszcze zarobi, gdy ja wysiłkowo i psychicznie ciężko pracuję dla moich 11 zł za godzinę? Później biegnę do sklepu, gdzie w koszyku coraz mniej, a rachunek coraz większy, a jeść trzeba i dzieci wykarmić czy ubrać.
Mówią „daliśmy wam 500 +”. Nie planuje mnożyć się jak króliczek, bo te pieniądze nie są stałe. Przyjdzie zmiana i zabiorą, a dzieci pozostaną. Chcę tylko za swoja pracę dostawać godne wynagrodzenie i nie tyrać siedem dni w tygodniu. By opłacić rachunki za mieszkanie, by było mnie stać od 1 do 1 na wyżywienie. Nie wspomnę już o moim wyglądzie,wszystko najtańszym kosztem. Czytam, słucham innych i w naszym mieście nie jest za różowo na rynku pracy. Pełno jest ofert „przyjmę kolejnego osła”...
anna20:54, 15.12.2019
4 1
Trafne spostrzeżenia. Dodam od siebie: sprzedaż domów za ponad milion, a pensja u pracodawcy byle jaka. 20:54, 15.12.2019
Ultra17:58, 17.12.2019
1 5
Przestańcie narzekać. w TVP mówili ,że podobno mamy rynek pracownika...nie pasuje to szukasz czegos innego.
Najbardziej marudzą przeważnie ci co nic nie potrafią , zarabiac to by chcieli miliony. 17:58, 17.12.2019