Wędkarz wypatrzył sieć na Jeziorze Laskowickim. - Kłusownictwo to ogromny problem - podkreślają strażnicy

W piątek Społeczna Straż Rybacka z Laskowic dostała telefon od jednego z wędkarzy, którzy miał podejrzenia, że na Jeziorze Laskowickim zastawione są sieci. Przypuszczenia się potwierdziły. Teraz policja szuka kłusownika.

Patrol Społecznej Straży Rybackiej z Laskowic udał się na miejsce. Panowie Bernard, Mariusz i Sławomir wypłynęli na wodę, aby to sprawdzić. 

- Kilka razu rzucaliśmy kotwicą zanim trafiliśmy na sieć - opowiada pan Bernard ze Straży Rybackiej. - Wreszcie udało nam się ją znaleźć, jak się okazało miała 100 metrów - opowiada pan Bernard.

Na miejscu zjawił się patrol policji.

Będziemy wyjaśniać tę sprawę - informuje kom. Joanna Tarkowska, oficer prasowy KPP w Świeciu.

Każdy, kto zauważył coś niepokojącego 20 października nad Jeziorem Laskowickim lub może mieć informacje dotyczący kłusownictwa w tych okolicach może to zgłaszać bezpośrednio na policję lub do członków Społecznej Straży Rybackiej z Laskowic.

Najważniejsza jest współpraca

Na razie nie wiadomo, kto zastawił sieć.

- Być może przyglądał nam się z zarośli, tego nie wiemy, dlatego bardzo ważne, żeby wędkarze widząc podejrzane osoby nad jeziorem wzywały policję, która może przyjechać na miejsce i skontrolować taką osobę, a nawet zobaczyć jaki sprzęt ma w samochodzie - podkreśla pan Bernard. 

Okres przed świętami Bożego Narodzenia to czas, kiedy odnotowywanych jest więcej przypadków kłusownictwa, bo i popyt na ryby rośnie. Dodatkowo szybko robi się ciemno, nad wodą jest niewielu wędkarzy, więc przestępcy czują się niewidzialni i bezkarni.

Kiedy sieć zostanie zarzucona bardzo trudno dostrzec ją na jeziorze. 

- Jest ona zanurzona w toni jeziora. Nie widać jej i często tylko przypadkowo udaje się ją odaleźć, albo jak w tym przypadku wyłowić kotwicą. Kiedy mamy sygnał przeczesujemy jezioro, pływając łódką w różnych kierunkach - przyznają członkowie Społecznej Straży Rybackiej w Laskowicach. - Dodatkowym utrudnieniem jest nasz przestarzały sprzęt, czyli stara łódź ze starym silnikiem, który słychać z odległości dwóch kilometrów - dodaje. 

Jakich szkód mógł narobić kłusownik?

Ryby powinno się wyciągać z jeziora wędką - podkreślają członkowie kół wędkarskich. 

Właściwie każda zastawiona sieć to ogromna szkoda dla lokalnych wędkarzy. 

- Wysokość straty na jaką kłusownik może narazić wędkarzy zależy od wielkości sieci, czasu jej zastawienia oraz migracji ryb w danym okresie i bardzo trudno to oszacować - komentuje Bernard Szymczak. - Przypuszczam się, że w przypadku sieci z jaką mieliśmy do czynienia tym razem to byłaby strata rzędu około 1 tys. zł. Winni są zarówno kłusownicy, jak i osoby, które kupują ryby wiedząc, że ktoś wyciągnął je z wody nielegalnie - podkreśla.