Zamknij

16:59, 10.11.2016 K.N Aktualizacja: 16:59, 12.11.2016
Skomentuj

Liczba Polaków gwałtownie się kurczy, a wszelkie prognozy demograficzne wskazują, że w roku 2050 będzie nas 34 mln, co oznacza zmniejszenie liczby ludności o 4,5 mln.

Oprócz ujemnego przyrostu naturalnego, będziemy obserwować dalsze niekorzystne zmiany w strukturze ludności według wieku oraz zmniejszenie liczby kobiet w wieku rozrodczym. Osoby w wieku 65 plus będą stanowiły prawie 1/3 całej populacji a ich liczba wzrośnie o ponad 5 milionów.

Co to ma wspólnego z ekonomią? Bardzo dużo. 
Po pierwsze, praca jest głównym czynnikiem produkcji i wzrostu gospodarczego. Zmniejszenie tego zasobu a także zmiana struktury wieku spowoduje, że będziemy rozwijać się, a w konsekwencji bogacić znacznie wolniej. 
Po drugie, osoby z wyżu demograficznego lat 70-tych i 80-tych mogą w zasadzie pożegnać się z emeryturą, bo mamy przecież repartycyjny system emerytalny, co oznacza, że osoby pracujące finansują osoby pobierające emerytury. Chyba, że coś zrobimy, żeby powstrzymać te negatywne trendy, a czasu mamy coraz mniej.

Przyczyny kryzysu demograficznego
Trafna diagnoza przyczyn takiego stanu rzeczy może pozwolić na wdrożenie odpowiednich polityk, które przeciwdziałać będą negatywnym trendom. Polska pod względem wskaźnika dzietności (dane za 2014 rok) znajduje się na 212 miejscu na 224 sklasyfikowane kraje. Jedna kobieta w Polsce rodzi średnio 1,33 dziecka. Dla przykładu te same Polki mieszkające w Wielkiej Brytanii rodzą już średnio 2,5 dziecka. Z takim wskaźnikiem dzietności przesunęlibyśmy się na ok. 80 miejsce na świecie. Dlaczego Polki w Wielkiej Brytanii częściej decydują się na dzieci, a w Polsce już nie. Od czego to zależy?

Program 500+
W Polsce częściowo odpowiedzieliśmy sobie na to pytanie w taki sposób, że  bardzo małe wsparcie rodzin ze środków publicznych stanowi przyczynę niskiej dzietności. Dlatego też w odpowiedzi powstał program 500+, który ma za zadanie częściowy transfer środków publicznych do rodzin posiadających minimum dwójkę dzieci. Dla osób z jednym dzieckiem zastosowano kryterium dochodowe. 
Rzeczywiście jest tak, że pod względem środków przeznaczanych na politykę prorodzinną Polska dość mocno odbiega od średniej unijnej, która wynosi 10 tys. zł na dziecko. Co istotne w naszym kraju nie istnieją żadne świadczenia prorodzinne dla rodzin ze średnimi zarobkami, a to właśnie silna klasa średnia świadczy o sile danego kraju. Ale czy to jest trafna diagnoza, czy zwiększenie transferów ze środków publicznych dla rodzin pozwoli zahamować te trendy, czy nie ma innych bardziej efektywnych instrumentów?

Problem jest znacznie szerszy
Analiza wskaźników dzietności pokazuje, że w krajach relatywnie bogatszych wskaźnik ten jest niższy. Najwyższa dzietność z krajów Unii Europejskiej występuje we Francji i wynosi 2,08, co klasyfikuje ten kraj dopiero na 112 miejscu. W stawianych w wielu rankingach za wzór Stanach Zjednoczonych wskaźnik dzietności w 2014 roku wyniósł 2,01, w Wielkiej Brytanii 1,90, w Szwecji 1,88, a w Kanadzie 1,59. Dlatego też zwiększenie bogactwa rodzin nie doprowadzi raczej do tego, że znajdziemy się w pierwszej dziesiątce rankingu (i nie o to też chodzi), ale jednak powinno zwiększyć dzietność Polaków. W tym momencie powinny pojawić się dwa pytania: czy właśnie w taki sposób należy zwiększać bogactwo rodzin i czy niewystarczająca wielkość środków finansowych w dyspozycji rodzin to jedyna przyczyna niskiej dzietności?

Alternatywne metody „pomocy rodzinom”
Dla mnie oczywistym wydaje się, że najlepszym sposobem polityki prorodzinnej jest tworzenie silnych i zdrowych fundamentów innowacyjnej gospodarki, która zapewni źródło stabilnej i dobrze płatnej pracy. Równolegle należy deregulować gospodarkę i zmniejszać biurokrację. Trzecim filarem powinna być wysokiej jakości edukacja, która przygotuje młodych ludzi do efektywnego wejścia na rynek pracy. Nie bez znaczenia jest też światopogląd, przyzwyczajenia oraz kręgosłup moralny. Polityka zasiłkowa kosztuje i zawsze budzi wątpliwości co do efektywności oraz sprawiedliwości. Niestety Europa poszła w kierunku wypłaty zasiłków, dlatego tak trudno pozostawać wyspą na morzu socjalu, szczególnie w warunkach swobodnego przepływu ludzi w ramach chociażby strefy Schengen.

Jedno jest pewne. To bardzo dobrze, że w końcu na poważnie rozpoczęła się dyskusja na temat polityki prorodzinnej, bo okazuje się, że będzie to dla nas największy problem XXI wieku. Chyba, że zgodzimy się na przyjazd „obcych”, a kto to może być, to zachęcam do analizy rankingu najbardziej dzietnych państw świata – na pierwszym miejscu z wynikiem 6,89 znajduje się Niger. 
PAN ZŁOTÓWKA

Foto: Photogenica.pl

(K.N)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

prośba do cenzoraprośba do cenzora

9 0

Cenzura czy niechlujstwo przy migracji danych? w każdym razie gdzieś zniknął komentarz z podpisem 'Zły Szeląg', który w polemiczny sposób świetnie uzupełniał i można też dodać, że wzbogacał bazowy felieton Pana Złotówki? Proszę o przywrócenie komentarzy przynajmniej tego jednego użytkownika. 17:31, 07.11.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%