W pierwszy weekend grudnia odbyły się w Postołowie, niedaleko Pruszcza Gdańskiego, Mistrzostwa Polski Psich Zaprzęgów w warunkach bezśnieżnych. Były to najważniejsze zawody tego sezonu. Wziął w nich udział również Radosław Pyrka.
Cel został określony już dawno, więc plany treningowe podporządkowano startom w dwóch klasach. Pierwsza D1, czyli hulajnoga i dwa Syberyjskie Husky oraz bardziej wymagająca od mashera SC1, czyli jeden pies i hulajnoga. Wizja startów w warunkach bezśnieżnych zniknęła już po przybyciu na miejsce zawodów, ale dopiero poranek przyniósł iście zimową scenerię. W tych warunkach pięciokilometrowa trasa w mojej klasie okazała się bardzo ciężka fizycznie oraz technicznie. Liczne podbiegi oraz strome zjazdy w błotno-śnieżnej brei wycisnęły z zawodników sporo energii. Niebezpieczeństwo wypadku było duże - świadczy o tym fakt rezygnacji niektórych masherów w starcie drugiego dnia w najszybszej konkurencji - bikejuring (pies+rower).
Ale od początku... Pierwszy grudnia. Pobudka o szóstej rano w akompaniamencie wycia około setki psów jest zawsze czymś fascynującym! Następnie podejrzany stukot o tropik namiotu. Chwila zamyślenia ...i to nie deszcz. Dookoła śnieg! W sumie fajnie, ale to nie zawody zimowe i sanie zostały w domu. Rowery, hulajnogi czy wózki nie są stworzone do szybkiej jazdy w takich warunkach, więc wiadomo było, że będzie ciekawie. Starty zaplanowano dość późno, bo dopiero od 12.30, więc zostało mnóstwo czasu na przygotowanie psów i sprzętu. Poza tym można było spokojnie porozmawiać ze znajomymi z całej Polski, którzy tak jak ja kochają psy i ten sport.
Pierwszy start w SC1. Początek trasy był znośny, co uśpiło trochę moją czujność. Po niespełna kilometrze wpadało się w lesie w koleiny wypełnione błotem i śniegiem. Adrenalina robi swoje, więc na krawędzi rozsądku przelecieliśmy całą trasę. Wysiłek był ogromny dla mnie i Flo, z którą startowałem. Ostatnie dwieście metrów ukończyliśmy już tylko w kłusie. Pozbawiony tchu dobiegłem do miejsca, w którym czekały na mnie Syberiany. Wizja kolejnego startu nie była niczym przyjemnym. Brak tchu, ból w płucach i kilkanaście minut na ubranie psów w specjalne uprzęże, do tego zmiana numeru z micro chipem, który rejestruje mój czas nie napawały mnie optymizmem. Najgorsza jednak była świadomość tego,co mnie czeka znowu na trasie. Wiedziałem, że będzie to również szok dla moich psów, które nie są ze sportowej linii. No i wystartowaliśmy. Udało nam się minąć zaprzęg, który biegł przed nami i po ok 20 minutach byliśmy na mecie. Rozebranie psów, napojenie ich i mogłem w końcu ściągnąć przemoczone i zabłocone ubranie.
Ok godziny osiemnastej odbył się wieczór mashera. Impreza integracyjna dla zawodników, podczas której rozlosowywano bardzo atrakcyjne nagrody, między innymi rowery firmy Kross. No i jak zawsze nie wylosowałem niczego szałowego...
Dzień drugi.
Śniegu mniej, błota tyle samo. Po pierwszym dniu udało mi się uklasować na bardzo dobrych pozycjach w obu klasach. W SC1 byłem czwarty z 30-sekundową stratą do znakomitego zawodnika z Rosji, natomiast w D1 wyjeździłem trzecią lokatę! Plan był następujący. W pierwszym starcie stawiamy wszystko na jedną kartę. Szybciej podbiegać i szybciej zjeżdżać. Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Na metę wbiegłem, poprawiając czas o te trzydzieści sekund! Niestety, Rosjanin wpadł na ten sam pomysł i też poprawił się o trzydzieści sekund. Mówi się trudno. Liczy się rywalizacja z najlepszymi. Daliśmy z siebie wszystko. Kilkanaście minut później stoję na starcie z Huskymi. Nie wyglądają na zadowolone z tego faktu. Jeden siedzi ziewając, drugi podskakuje niczym kangur. Szybka zmiana priorytetów i chcę tylko ukończyć start, żeby utrzymać miejsce. Na trasie dogoniliśmy znowu jakiś zaprzęg, ale na tym szał rywalizacji się zakończył... mijaliśmy się wzajemnie po kilka razy, niestety za każdym razem po wyprzedzeniu psy z radością na siebie czekały...
Mistrzostwa Polski Psich Zaprzęgów okazały się dla mnie ogromnym sukcesem! Zdobyłem tytuł drugiego wice-mistrza Polski w klasie D1 oraz uzyskałem czwartą lokatę w dobrze obstawionej klasie SC1. Poza tym z mistrzostw wróciłem z nowym psem, którego dostałem od zaprzyjaźnionego mashera ze Świeradowa Zdroju. Dzięki temu przyszły sezon zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Klasę SC1 zamienię na klasę D0- najszybszą z dwoma psami.
Ogromne podziękowania za wsparcie dla 9 Drużyny Wędrowniczej Sfora oraz za wyrozumiałość dla Komedy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świeciu.
RADOSŁAW PYRKA
0 0
Brawo Radek! Brawo! Piękna pasja! No i sport w którym liczą się umiejętności i kondycja , a nie technologia przy której wygrywa bogatszy.... Tu liczy się człowiek i pies oraz to co oni(e) potrafią. Gratulacje!
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu swiecie24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz