W niedzielny wieczór sala lustrzana OKSiR aż kipiała od energii. Tej płynącej ze sceny i tej wibrującej wśród słuchaczy. Wszystko za sprawą muzyków legendarnego zespołu Voo Voo.
To była długo wyczekiwana w naszym mieście uczta, bo na ten koncert przybyło wielu świecian, szczególnie w wieku30+. Muzyka firmowana nazwiskami Wojciecha Waglewskiego i Mateusza Pospieszalskiego od ok. 30 lat gości w wielu domach - jako zespołowe lub samodzielne produkcje podające: muzykę rockową (do słuchania na koncertach – jak ten), dźwiękowe ilustracje obrazów filmowych, widowisk per formatywnych, czy też licznych spektakli teatralnych. Dość że panowie od wielu lat, niczym Stonesi, nadają ton i kreują gusta słuchaczy od czasów Zespołu Gitar Elektrycznych (l. 80-te) aż po Nowa Płytę VooVoo (promocja AD 2012). To niewiarygodne jak oni wciąż potrafią brzmieć zespołowo kapitalnie współbrzmiąc ze sobą indywidualnie. To dojrzałość i profesjonalizm. Ich kompozycje – inteligentne i bardzo aktualne na każdy czas - docenia już trzecie pokolenie słuchaczy… VooVoo, to w naszym kraju już marka, której każde bieżące wydanie ma swoje odsłony w utworach nowych i tych, które śpiewane od lat wciąż porywają świeżością, choć są zagrane „na nowo”. Z tego powodu świecki koncert mógłby się wydać na swój sposób wymagający od słuchaczy. Szczególnie dla tych osób, które znają i kochają Voo Voo sprzed lat, a przeoczyli etap „Męskiego grania”. Obecna (od ok. 3 lat) odsłona zespołu oferuje muzykę pełną dźwięków (ściana), mocy, energii, silnego, konkretnego rytmu, a przy tym rockowej chropowatości i wykorzystania siły instrumentów. Niezmiennie dominuje tu wokal W. Waglewskigo wspierany głosem i charakterystycznymi wokalizami M. Pospieszalskiego.
Waglewski śpiewa teksty przeważnie własne, prawdziwe, mądre, a czasami nawet bardzo osobiste. Jesteśmy pod wrażeniem zespołu jako całości. Jego „refresh” dał się odczuć poza nowymi kompozycjami także w składzie formacji. Wybitny basista Karim Martusewicz i perkusista Michał Bryndal stanowili fundament – sekcję, na której opiera się bardzo wiele nowych aranżacji i kompozycji. Warte zauważenia jest, jak to zadania poprzedniego perkusisty zespołu, śp. Piotra Żyżelewicza (Stopy) umiejętnie i pewnie przejął Michał Bryndal. Choć to inny typ perkusisty, zda się – mocniejszy i grający znacznie więcej dźwięków niż nieodżałowany Stopa… mimo to, jego, często pozornie trudne rytmy „siedzą kapitalnie” w ramie metrycznej utworów. Prkusja Bryndala idealnie pasuje do obecnej wersji brzmienia VooVoo. Miło było słyszeć jak kapitalnie współpracował z basistą, jak się słuchali i pilnowali dynamiki utworów. Poza wokalem, melodyjność kompozycji zespołu podkreślają w utworach VooVoo saksofony (altowy i barytonowy) Pospieszalskiego, oraz gitary Waglewskiego. Pospieszalski proponuje podobnie od lat brzmiące riffy i solówki, które jednak nie mogą się nudzić, gdyż są od początku swojego powstania wplatane w tworzone kompozycje jako nierozerwalna całość. Bo przecież kompozycje Voo Voo są efektem pracy tych właśnie autorów. Co w nowej odsłonie zespołu cieszy, to jakby częstszy niż dotychczas (a podobny jak przed laty) udział gitary Wojciecha Waglewskiego – w kompozycjach zespołu. Waglewski lubi czyste brzmienia gitar, dlatego w trakcie koncertu zmieniał instrumenty, aby zmienić barwę brzmień. Efektem było bogactwo gitar na scenie (akustycznej, elektrycznej, „dobro”) i brzmień w uszach słuchaczy.Taki efekt w połączeniu z niesamowitymi umiejętnościami widocznymi np. w efektownych solówkach i klasycznych fragmentach kompozycji np. flamenco... a że Waglewski mistrzem gitary jest… Była uczta nie lada! Nowością było pojawienie się w niektórych utworach egzotycznej tanpurze obsługiwanej przez nieznanego redakcji muzyka. Wszystko razem… Pycha! Świetni instrumentaliści, którzy mimo wspólnych lat na scenie wciąż zachwycają świeżością i radością ze wspólnego koncertowania, a nie tylko odgrywania kompozycji… Czego potrzeba jeszcze?...Ano właśnie… Publiczności! Nasza, świecka dopisała w stu procentach wypełniając salę szczelnie…, dosłownie po brzegi. Tę, podczas pokoncertowego wywiadu Waglewski chwalił kilkukrotnie – wyraźnie doceniając odbiorców ze Świecia. Ludzie wiedzieli po co przybyli, lecz aby dać temu wyraz, powinni mieć też i troszkę przestrzeni do poskakania. Z utworu na utwór energia sceny i kompozycji coraz bardziej udzielała się słuchaczom, a w podrygiwaniu i w tańcu przeszkadzały im krzesła stojące w centrum sali.
- Na następnym koncercie na pewno się poderwą – komentował Wojciech Waglewski. – A krzesła czasem się przydają, bo niektóre nasze kawałki …wbijają w ziemię. Tu, u was błyskawicznie złapaliśmy kontakt z publicznością – dodaje kolejny raz komplementując wczorajszych odbiorców.
Na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt. Zespół klasy VooVoo kapitalnie współpracował z dziennikarzami pozwalając się fotografować „do woli”, ale również i po koncercie muzycy naturalnie, wyszli do fanów, chętnie rozmawiali, rozdawali autografy, pozowali do wspólnych zdjęć, chętnie odpowiadali na pytania. Klasa!
KRZYSZTOF NOWICKI, MICHAŁ BINIECKI
0 0
było meeeeeega! oby więcej takich koncertów! i fakt - krzesła to był kiepski pomysł;-)
0 0
Dużo, dużo radości sprawił mi ten koncert.. Niektórzy grający muzycy powoli się starzeją - a ich muzyka zaczyna trącić myszką - takie mam wrażenie słuchając np. t.love. Voo voo ciągle ewaluuje, ciągle się rozwija - ciągle dojrzewa, a przy tym, jak obserwuję - nadal świetnie się bawią tym co robią.. super..
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu swiecie24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz