Liczba zakażeń koronawirusem w Polsce rośnie, a rząd przygotowuje się do wprowadzenia obostrzeń. Termin ich wprowadzenia nie jest znany, ale jak informuje Wirtualna Polska "wstępny plan już jest".
Wprowadzanie obostrzeń nie nastąpi jednak szybko. Zarówno premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski są przekonani, że w tej fazie tak poważne kroki nie są jeszcze konieczne.
Politycy wskazują, że w maju i czerwcu tego roku, przy większej liczbie osób w szpitalach obostrzenia były luzowane.
Teraz rządzący biorą pod uwagę liczbę osób, które z zakażeniem trafią do szpitali. Jak dodają, szczytem czwartej fali ma być ok. 20 tysięcy hospitalizacji, które przypadnie na przełom grudnia i stycznia.
- Takie liczby mają nie być problemem dla służby zdrowia, a obostrzenia są ostatecznością, ale odległą - informuje Wirtualna Polska.
Mimo to rządzący przygotowują się na taką ewentualność.
Rząd miałby wtedy przywrócić znany z poprzednich fal epidemii dotyczące na żółte i czerwone strefy. Te obejmowałyby powiaty. W rządzie trwać ma dyskusja na temat ustalenia progu, od jakiej liczby przypadków dany powiat miałby spełniać kryteria przynależności. Ostatnio było to 12 zachorowań dla strefy żółtej i 24 dla strefy czerwonej na 10 tysięcy mieszkańców. Teraz limity te miałyby być wyższe.
Podział na strefy przywróciłby limity klientów w sklepach, gości podczas wydarzeń rodzinnych (np. wesel), kibiców na obiektach sportowych, klientów w restauracjach czy gości w hotelach.
Do nowych limitów miałyby nie wliczać się osoby zaszczepione, a przedsiębiorcy mieliby obowiązek sprawdzania certyfikatów COVID
- Od kilku miesięcy działa rządowy "Skaner Certyfikatów COVID", czyli specjalna aplikacja na telefony. Miałaby być kluczem w tej operacji - dodaje WP.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz