Rekord zachorowań na COVID-19 w Polsce skłania rządzących do podejmowania decyzji, które zahamują rozwój epidemii. W tym kontekście wraca temat zdalnej edukacji.
W piątek (21 stycznia) padł rekord zakażeń koronawirusem w Polsce od początku pandemii. Ministerstwo przekazało, że tylko jednego dnia odnotowano 36665 zachorowań.
To wzrost będący wynikiem szybkiego rozprzestrzeniania się w kraju wariantu Omikron.
W związku z tym zaplanowano już wprowadzenie pracy zdalnej w sektorze administracji publicznej i samorządowej. W mediach, co rusz pojawia się również temat wprowadzenia nauki zdalnej. Ta, według różnych źródeł, miałaby zostać wprowadzona po feriach.
Spekulacje te ucina jednak minister zdrowia, Adam Niedzielski.
- Na pewno priorytetem rządu, jeśli chodzi o utrzymywanie i wprowadzanie restrykcji, jest jak najdłuższe zachowywanie nauki stacjonarnej - podkreślał szef resortu.
Niedzielski wskazuje też na koszty nauki zdalnej, czyli "aspektu jakości edukacji, ale również problemów, które są związane z readaptacją po okresie przerwy".
Podobnego zdania jest szef resortu edukacji. Przemysław Czarnek uważa, że zdalnej nauki "da się uniknąć".
- Jesteśmy przekonani, że będziemy w stanie utrzymać naukę stacjonarną. Gdyby sytuacja się pogorszyła z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień, będziemy podejmować dalej idące decyzje. Na razie takiej potrzeby nie ma - cytuje słowa Przemysława Czarnka portal Wirtualna Polska.
Jak podaje Wirtualna Polska, w czwartek (20 stycznia) w trybie stacjonarnym funkcjonowało 93,6 proc. przedszkoli i placówek wychowania przedszkolnego, 74 proc. szkół podstawowych i 81 proc. szkół ponadpodstawowych w 11 województwach.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz