Jak ratować człowieka, pod którym załamał się lód? Jak bezpiecznie wyciągnąć go z wody? To ćwiczyli druhowie z OSP Lniano. + FILM
Jest niedziela, wczesne popołudnie. Zajeżdżamy na plażę nad Jeziorem Ostrowite. Pochmurno, ale przynajmniej nie leje, jak dzień wcześniej. Na brzegu krzątają się strażacy z OSP Lniano. Ktoś ubiera skafander piankowy, dwóch innych druhów wciska się w skafandry niezatapialne. Psioczą przy tym, bo to nie lada wyczyn. Później, już w wodzie okaże się, jak dobrze spisują się szczelne i przede wszystkim niezatapialne skafandry. Na brzegu leżą linki, rzutki, nieco dalej łódź jeszcze na lawecie.
- Będziemy trenować zachowanie się podczas akcji ratowniczej na lodzie – wyjaśnia Andrzej Giczela, jeden ze strażaków. – Na szczęście nie mieliśmy jeszcze takiego wezwania, ale nigdy nic nie wiadomo. Lepiej wiedzieć jak się zachować na lodzie i jak wyciągnąć z wody człowieka, pod którym lód się załamał – dodaje. Kończy rozmowę i idzie na lód, żeby kilka metrów od pomostu wyrąbać przerębel. Uderzenia huliganem* okazują się śmiesznie bezskuteczne. Trzeba wrócić na brzeg po piłę mechaniczną i wyciąć kilka bloków lodu. Po chwili staje się jasne dlaczego tafla się nie załamała. Bloki mają po 20 cm grubości. – Teraz lód jest pewny, ale za dwa, trzy tygodnie będzie mniej bezpieczny, a wszędzie jest pełno wędkarzy łowiących pod lodem – mówi któryś ze strażaków.
Strażacy muszą poczuć lód
Druh Giczela, ubrany w piankę, pakuje się do wody. Najpierw on pozoruje tonącego. Na ratunek ruszają druhowie Wojciech Piotrowski (naczelnik OSP Lniano) i Tomasz Blaumann. Ubrani w niezatapialne skafandry i asekurowani linkami pewnie trzymanymi przez strażaków na brzegu. Czołgają się ostrożnie po lodzie, ciągnąc ze sobą drabinę. Ubezpieczają się w ten sposób? To też, ale po chwili okazuje się, że drabina jest potrzebna, żeby wyciągnąć tonącego na lód i bezpiecznie przejechać z nim na brzeg.
Łatwo się pisze, łatwo czyta, a wykonanie nie jest takie proste. Człowiek, który kilka-kilkanaście minut spędził w lodowatej wodzie na pewno nie ma już siły, żeby samemu położyć się na drabinie, mocno złapać i wyjechać na powierzchnię. Dlatego jeden z ratowników (na lód zawsze powinni wchodzić dwójkami) musi wskoczyć do wody, umieścić drabinę pod zdrętwiałym ciałem tonącego, położyć się na nim, chwycić drabinę i dać znak ręką – wyciągajcie. Podczas ćwiczeń koledzy żartują, ale to najskuteczniejsza metoda, a chodzi o ludzkie życie. Po kilku próbach w różnych konfiguracjach, zmiana. Skafandry, z pomocą kolegów, zakładają Mariusz Witkowski i Mikołaj Grabowski. Oni ciągną ze sobą nie drabinę, a deskę ratowniczą ortopedyczną. Jest na wyposażeniu prawie każdego wozu strażackiego, a też doskonale nadaje się do akcji ratowniczej na lodzie. Później próbowany jeszcze inny wariant – podjechanie do tonącego łódką.
Strażacy zażywający kąpieli podczas ćwiczeń – zmarznięci. Zaczyna padać i wiać. Robi się nieprzyjemnie. Naczelnik ogłasza koniec akcji.
W lodowatej wodzie trudno przeżyć
Co innego krótka kąpiel, przygotowanych, rozgrzanych morsów, a co innego przypadkowa, niechciana kąpiel w lodowatej wodzie. Strażacy, z którymi rozmawiam są przekonani o tym, że ktoś kto wpadnie w przerębel może wytrwać 10-15 minut. Fachowe publikacje są mniej łaskawe i podają przelicznik dla wody o temperaturze niższej niż 10 stopni: człowiek może wytrwać tyle ile stopni ma woda. Podczas niedzielnych ćwiczeń na jeziorze Ostrowite woda miała cztery stopnie. – Niestety bardzo często wpadnięcie do lodowatej wody kończy się tragicznie – mówi Giczela. – Bo mimo błyskawicznej reakcji dojazd z remizy do miejsca zdarzenia może zająć kilka – kilkanaście minut – dodaje.
Najbezpieczniej – czołgać się
Podobno jest szansa na to żeby samodzielnie wydostać się z wody, chociaż to bardzo trudne. – Najważniejsze to nie wpadać w panikę, nie rzucać się, bo stracimy siły – mówi strażak. – Trzeba wyciągnąć ręce jak najdalej na lód, przytrzymać na tafli, niech nawet trochę przymarzną i wtedy podciągnąć się i wyturlać na lód. Nie próbujmy wstawać, tylko turlamy się jak najdalej od kruchego lodu, a do brzegu najlepiej się czołgać – instruuje.
Podobnie należy zachowywać się gdy nie wpadniemy do wody, ale lód pęka. Należy się położyć, nogi i ręce szeroko, żeby jak najbardziej rozłożyć ciężar ciała. I tak przesuwać się w kierunku brzegu.
Bezpieczeństwo ratujących – ważne!
W przypadku, kiedy zauważymy, że ktoś potrzebuje pomocy, najpierw musimy zawiadomić straż pożarną, policję lub pogotowie. Później, jeśli chcemy pomóc – róbmy to z głową. Jeśli my też wpadniemy do wody, nie tylko nie pomożemy, ale sami możemy stracić życie. Powinniśmy zabezpieczyć się jakąś linką, przemieszczać po lodzie z czymś podobnym do sprzętów użytych przez strażaków (może to być drabina, jakaś deska, sanki).
KRZYSZTOF NOWICKI
* huligan (spotkać można też spolszczoną nazwę: chuligan - popularna nazwa narzędzia Halligan Tool stworzonego w 1948 r. przez zastępcę szefa Nowojorskiej Straży Pożarnej Hugh Halligan’a. Dzięki swojej budowie huligan jest narzędziem o bardzo uniwersalnym zastosowaniu – umożliwia odginanie, odkręcanie, wyważanie lub burzenie. To jakby połączenie siekiery, łomu i bosaka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu swiecie24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz