Szkoła pokazuje, że edukacja domowa może być ciekawą alternatywą dla tradycyjnego szkolnictwa. Dzięki indywidualnemu podejściu i wsparciu, uczniowie mają możliwość rozwijać swoje talenty i pasje. Jednak wymaga to ogromnego zaangażowania ze strony rodziców.
Magdalena Zawadzińska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Wiągu: Pomysł pojawił się przypadkowo. Jedna z nauczycielek miała kontakt z Kingą Willim, której córka jest w edukacji domowej. Opowiadała o pani Kindze, jako o bardzo ciekawej postaci, autorce książek, która prowadzi również warsztaty kreatywnego pisania i tak zainteresowałam się tym tematem. Umówiłam się na spotkanie z panią Kingą, a później było spotkanie również ze wszystkimi nauczycielami. Poznaliśmy zalety edukacji domowej. Szczególnie zaskoczyło nas, jak duże jest zapotrzebowanie na taką formę nauki. Każdego roku w Polsce przybywa blisko 10 tys. uczniów w edukacji domowej.
— Przede wszystkim ciekawość i otwartość nauczycieli na nowe wyzwania, ale także świadomość, że dzieci w szkołach nam ubywa. Dla takiej małej szkoły, jak nasza, w pewnym momencie to może „być, albo nie być”.
— To idealna forma dla dzieci, które mają swoje pasje i chodzą na dodatkowe zajęcia. Słyszałam, że ci, którzy opanują sztukę samodzielnego uczenia się, zamiast 7 godzin spędzonych w szkole są w stanie przyswoić te same treści w ciągu 2-3 godzin. Resztę czasu mogą przeznaczyć na rozwijanie swoich pasji.
— Uczeń z edukacji domowej może wyciągnąć wiele korzyści. Po pierwsze, pozwala ona na indywidualne tempo nauki i dostosowanie programu do zainteresowań. Po drugie uczy samodzielności i odpowiedzialności. Po trzecie, daje możliwość rozwijania pasji poza standardowym programem szkolnym.
— Argument, który najczęściej się pojawia to brak kontaktu z rówieśnikami. Chociaż rodzice dzieci z edukacji domowej przekonują, że mają one kontakt z rówieśnikami na innych zajęciach, na podwórku, w drużynach harcerskich. Dzieci łączą się też na forach internetowych i realizują wspólne projekty.
Kolejnym wyzwaniem jest ogromna rola rodzica, który musi poświęcić dużo czasu i energii na wsparcie dziecka w nauce. Natomiast ryzykiem jest to, że bez odpowiedniego nadzoru uczeń może mieć trudności z systematycznością.
Prawo nie określa kryteriów, jakie muszą spełniać rodzice decydujący się na edukację domową, więc jest ryzyko, że jeśli będą niewydolni, a uczeń nie będzie miał wsparcia, to cały proces będzie porażką, zarówno edukacyjną jak i społeczną. Bardzo trudno będzie mu wrócić do tradycyjnej szkoły, bez specjalistów się nie obędzie.
— Procedura nie jest skomplikowana. Wystarczy w sekretariacie szkoły złożyć:
Dokumenty do wypełnienia można pobrać z naszej strony.
— Tak, w dowolnym momencie roku szkolnego, ale osobiście radziłabym to zrobić na przełomie roku szkolnego. To ważne, żeby decyzja była przemyślana, a zarówno uczeń, jak i rodzice dobrze przygotowani do tego wyzwania.
— Przede wszystkim zapoznaliśmy się z przepisami prawa. Muszę przyznać, że zadanie szkoły w przypadku edukacji domowej jest ograniczone. My organizujemy egzaminy klasyfikacyjne (ustne i pisemne), które są przeprowadzane w przyjaznej atmosferze i w dowolnym momencie w roku szkolnym, wcześniej ustalonym między uczniem, a nauczycielem. Można przedmioty zaliczać blokowo.
Szkoła zapewnia wsparcie także poprzez:
Dopiero raczkujemy i uczymy się tego modelu nauczania, bazujemy na platformie Youschool, ale jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie.
— Staramy się naszą pracę opierać na relacjach i dialogu. Jesteśmy otwarci na sugestie, uwagi. Jeśli tylko udaje się wypracować kompromis, jesteśmy otwarci na różne rozwiązania, które mieszczą się w granicach prawa i naszych kompetencji. Jesteśmy małą szkołą i tutaj nie ma nikogo anonimowego. Znamy wszystkie dzieci i po twarzy widzimy, w jakim są nastroju danego dnia. Taki uczeń z edukacji domowej też nie jest dla nas anonimowy. Choć nie jest z nami codziennie, to temat żyje, rozmawiamy o tym w pokoju nauczycielskim, monitorujemy postępy w nauce i cały czas jesteśmy w gotowości i do dyspozycji. Mamy koordynatora edukacji domowej — Aleksandra Sikorska, regularnie kontaktuje się z uczniami i rodzicami.
— W ubiegłym roku było troje w edukacji domowej, w tym roku mamy dwoje, ale czekamy na kolejnych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz