Zamknij

Bezradnie patrzyliśmy jak płonie nasz dom - rodzina z Gródka opowiada o tragicznej nocy sylwestrowej

09:30, 08.01.2019 Emilia Drachal Aktualizacja: 23:58, 08.01.2019
Skomentuj fot. Emilia Drachal fot. Emilia Drachal

Przy ulicy Kwiatowej w Gródku stoi pusty dom. Część jego okien jest wybita, a dach pokryty folią. W środku jest już pusto, chociaż jeszcze wczoraj pełno było spalonego sprzętu domowego. Teraz czarne od ognia ściany przypominają o pożarze, który wybuchł tu w sylwestrową noc.

W domu obok spotykam się z rodziną Popielas. Korzystają z gościnności krewnych. Na zewnątrz sypie śnieg,a w środku jest przyjemnie ciepło. Siadamy w dużym pokoju. Ryszard Popielas, jego narzeczona Karina Roszkowska i córka, 18-letnia Nicole Popielas. Rozmawiamy o tragedii, w wyniku której 6-osobowa rodzina straciła dach nad głową i cały dobytek, ale też o doświadczeniu pomocy od wielu ludzi – znajomych i nieznajomych.

„Mamo, mamo, palimy się! Pożar!”

- Oprócz nas w domu mieszkała jeszcze moja siostra, Lucyna Popielas, matka, Zofia Popielas i 10-letni Kuba, syn Kariny – mówi pan Ryszard.

Ogień pojawił się na poddaszu, być może od petardy, która wpadła pod poszycie dachu, a może od nieszczelności komina. Stało się to zaraz po powitaniu Nowego Roku.

- Ogień dostawał się do pokoju mojego syna przez okno od strony dachu - opowiada roztrzęsiona pani Karina. - W domu byłam ja, syn oraz siostra i matka Ryszarda. Nicole spędzała Sylwestra poza domem, a Ryszard poszedł z psem na spacer. Właśnie myłam naczynia w kuchni po wspólnej kolacji, kiedy usłyszałam krzyk syna: „Mamo, mamo, palimy się! Pożar!” - relacjonuje.

Pobiegła na górę i zobaczyła, że palą się firany. Złapała koc i próbowała nim ugasić palące się firany, ale koc od razu spłonął. Razem z synem zbiegli na dół i krzyczeli, żeby uciekać.

Nie dało się wejść na górę

Wszystkim udało się wydostać z domu. Nie było jednak czasu na przebieranie, czy choćby zabranie płaszcza. Wybiegli tak jak stali – na skarpetkach, w piżamie. W tym czasie zdążył wrócić pan Ryszard. Chciał wejść na górę, ale już na schodach żar ognia go cofnął.

Całe piętro domu to konstrukcja drewniana, więc pożar bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Do tego wydobywał się duszący dym.

Prawdopodobnie jeden z sąsiadów wezwał o pomoc. Oficer dyżurny straży odebrał wezwanie o godzinie 01.14. Pierwszy wóz gaśniczy pojawił się na miejscu już 11 minut od zgłoszenia. W trwającej do godziny 6.20 akcji gaśniczej brało udział 8 zastępów.

Po przybyciu pomocy, okazało się, że w pobliskim hydrancie jest za niskie ciśnienie wody. Trzeba było szukać innego, do którego strażacy podłączą swoje węże. To wydłużyło oczekiwanie na ugaszenia ognia. I chociaż w akcji gaśniczej brało udział osiem zastępów strażaków to spłonęło praktycznie wszystko wewnątrz domu.

- A my przez 45 minut staliśmy i bezradnie patrzyliśmy jak płonie nasz dom - mówi pani Karina.

Dziesiątki ludzkich serc

Już w Nowy Rok i następne dni rodzina, przyjaciele i sąsiedzi pomagali usunąć zgliszcza ze spalonego domu, aby nie doszło do samozapłonu.

- Jesteśmy zaskoczeni tym, że tak wielu ludzi nam pomogło – mówi pani Karina. - Niektórzy mieszkańcy Gródka brali dzień wolny w pracy, by pomóc nam uprzątnąć dom – dodaje.

Od samego początku w pomoc poszkodowanej rodzinie włączył się Klub Jeździecki „Czarna Podkowa” z Gródka, w którym trenuje Nicole. Na swoim fejsbukowym profilu oglaszał apele o pomoc.

- Otrzymałam już strój do jazdy konnej, brakuje jedynie butów. Szkoła zapewniła mi podręczniki. W tym miesiącu mam studniówkę, ale na szczęście nie muszę martwić się o sukienkę, bo również szkoła mi ją zapewni – mówi Nicole.

Spaliło się wszystko, więc rodzina potrzebuje wszystkiego. Punkt zbiórki został urządzony w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Drzycimiu. Odzew na apel był tak liczny, że obecnie już nie potrzeba ubrań, sprzętów, czy mebli. Największym wyzwaniem jest teraz odbudowa domu (jeszcze nie wiadomo czy z zachowaniem ścian, czy od fundamentów). A na to potrzeba pieniędzy i materiałów budowlanych. Dlatego ludzie przynoszą pieniądze, wpłacają je na konto. Z pomocą przychodzą strażacy, firmy, instytucje. Również wójtowie ościennych gmin kontaktowali się z wójtem Drzycimia pytając o to jak mogą pomóc.

- Byłem na miejscu już w nocy, krótko po alarmie – mówi Marian Krywald, wójt Gminy Drzycim. - Rozmawiałem z tą rodziną. Wszystkich nas zbudowała ludzka chęć pomocy, od najdrobniejszych gestów, jak choćby gorąca herbata dla pracujących przy sprzątaniu pogorzeliska. Wiem, że tej rodzinie dużo daje świadomość tego, że nie zostali sami – dodaje.

- Pomoc mamy z każdej strony, nawet od ludzi, których nie znamy. Nie zostaliśmy z tym wszystkim sami i za to wszystkim z całego serca dziękujemy – mówi pan Ryszard.

Odbudują swój rodzinny dom

Państwo Popielas czekają na ekspertyzę budowlaną. Budynek postawił ojciec pana Ryszarda w 1972 roku. - Według wykonawców, którzy widzieli dom, jest on do odbudowania – mówi Ryszard Popielas – Wiadomo już, że cały dach musi być nowy – dodaje.

Teraz potrzebne są tylko pieniądze. Liczy się każda złotówka

Obecnie państwo Popielas mieszkają w leśniczówce Huberta Lemańczyka.

-Trudno nam powiedzieć co jeszcze będzie potrzebne, bo nie zdążyliśmy wszystkiego przejrzeć. Na chwilę obecną mamy zapewnione rzeczy do codziennego użytku. To czego najbardziej nam potrzeba, to pieniądze – informuje pani Karina.

Jak można pomóc?

Klub Jeździecki „Czarna Podkowa” z Gródka i Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Drzycimiu zebrały rzeczy codziennego użytku: meble, ubrania, sprzęt, itp.. Zarówno Izabela Lemańczyk z Klubu Jeździeckiego, jak i Jolanta Szymczak, kierownik GOPS są zaskoczone ilością rzeczy przyniesionych przez ludzi. Obie zapewniają, że rodzina jest już zaopatrzona, a rzeczy, które wciąż napływają nie ma gdzie składować.

- Teraz potrzebne są najbardziej pieniądze. To pomoże rodzinie się podnieść i wybudować lub wyremontować dom. Na pewno będą też potrzebna materiały budowlane, nie wiadomo jeszcze jakie. Wszystko zależy od ekspertyzy – tłumaczy Izabela Lemańczyk.

Pieniądze można wpłacać na konto rodziny. Liczy się każda złotówka:

Ryszard Popielas 26 8169 1029 0042 1629 3000 0010

(Emilia Drachal)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(21)

Gość Gość

1 0

Jakoś nie chce mi sie wierzyć ze pierwszej jednostce która była na miejscu dojazd zajął 45 min -.- 10:39, 08.01.2019

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

Wiola Wiola

0 0

Skąd te 45 minut skoro w artykule pisze że po 11 minutach była pierwsza jednostka. 15:21, 08.01.2019


lulianlulian

1 0

Skąd, ciebie gościu przywlekli, że jesteś niedokładnie czytaty? 16:39, 08.01.2019


reo

TypekTypek

1 0

Jakie 45 minut? O czym wy piszecie ? 10:43, 08.01.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

obywatelobywatel

0 0

przez 45 min to kilka domow by sie zdarzylo jeszcze spalic......oni nie wiedza co pisza szukaja rozglosu na czyjejś tragedii 10:56, 08.01.2019


obywatelobywatel

1 0

Noz sie w kieszeni otwiera na takie głupoty jakie tu piszecie!!!! jakie 45 min !!!!!! to ze byl Sylwester to co? akurat w tym czasie nie bylo zadnego wiekszego wezwania zeby nawet PSP ze Swiecia jechalo 45min!!! daje reke uciac ze pierwszy zastep działał w przeciagu 10min gora 15 nie chce sie czytac takich bzdur to tylko oczernianie strazakow zarówno panstwowych jak i ochotnikow ktorzy z *%#)!& mogli siedziec w domu lub na jakiejs zabawie a nie narazac swoje zdrowie i zycie!!!!!!!!!!!!!! 10:54, 08.01.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Gość Gość

1 0

3 jednostka jaka dojechala na miejsce czyli OSP OSIE była po ok 15 min a tam już OSP DRZYCIM i PSP ŚWIECIE działały!! 11:21, 08.01.2019


GośćGość

0 0

Nie no zarąbisty artykuł. Jest sensacja, jazda na straż pożarną, będzie się klikać. Szkoda tylko, że jak już stwierdzicie iż faktycznie tak nie było, nikt o tym nie wspomni, a reputacja straży i tak ucierpi. Gratuluję TVN'owskie..... ahhh właściwie to szkoda słów. 10:57, 08.01.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

JulkaJulka

0 0

Proponuję nie oglądać TV PiS, bo jesteś typowym przykładem., jak ta gadzinówka może zryć, to coś co masz pod beretem. 16:43, 08.01.2019


GośćGość

0 0

O godzinie 1:34 dojechał trzeci zastęp, żałosny artykuł... 11:25, 08.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Świadek Świadek

2 0

Sami napiszecie jakieś sprostowanie całej ten żenady która tu jest, czy trzeba jakiś pozew wytoczyć? Radziłbym sprawdzać informacje,a nie pierwsze lepsze niesprawdzone udostępniacie. Wstyd 11:35, 08.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

do redakcjido redakcji

3 0

Czemu teraz telefon milczy??? nikt nie pracuje w redakcji??? 11:36, 08.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TypTyp

1 0

Śmiechu warty artykuł,szkoda tych ludzi ale pocisk po osp i psp to kpina pokroju faktów i super express a jak redakcja chciałaby być rzetelna to poprosiła by również o komentarz osp które brały udział w akcji 11:56, 08.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RedakcjaRedakcja

2 0

Zasugerowaliśmy się wypowiedzią jednej z poszkodowanych osób - nie sprawdziliśmy tego. Nasz BŁĄD, za który przepraszamy wszystkich strażaków i naszych czytelników.
Poprawiliśmy informację w artykule. 12:35, 08.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

taaaaaaaataaaaaaaa

1 0

OSP w Gródku jest na Osiedlu na Kwiatowej to 2 km więc oni byli pierwsi, ale nie k..a 45 minut! 13:08, 08.01.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

VsnskdlVsnskdl

0 0

Osp Gródek nie dojechał bo nie mają auta sprawnego... 22:14, 08.01.2019


Świadek zdarzeniaŚwiadek zdarzenia

0 0

Pierwszy zastęp przyjechał przed 2 w nocy ???? 13:47, 08.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Świadek zdarzeniaŚwiadek zdarzenia

0 0

A osp gródek był jako przed ostatni 13:48, 08.01.2019

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

yuorikyuorik

0 0

Ciekawe ile w tę noc łykłeś? 16:45, 08.01.2019


Ndnx Ndnx

0 0

Gródek nie dojechał bo ma niesprawne auto 22:14, 08.01.2019


XdXd

0 0

Na początku napisali że po 45 minutach 18:09, 08.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%