Prawie 130 biegaczy i 70 uczestników Marszu Nordic Walking wzięło udział w niedzielnym biegu / marszu na 10 km, malowniczą trasą u podnóża Czarcich Gór. Rywalizacja była symboliczna, ale zwycięzców było mnóstwo.
I Diabelski Bieg Terenowy i Marsz Nordic Walking za nami. Dla niektórych to było łatwe 10 kilometrów, dla wielu było prawdziwym wyzwaniem. Organizatorzy przyznają, że bieg miał charakter rekreacyjny i krajoznawczy – ukazujący piękno Czarcich Gór, a rywalizacja była symboliczna. Jednak pierwsze trójki z poszczególnych kategorii, które zameldowały się na mecie, otrzymały statuetki i ufundowane przez sponsorów nagrody. Na podium stanęli:
BIEG KOBIETY: 1. Agnieszka Dobrowolska (29) 2. Halina Dubiela (32) 3. Maria Kędra (125)
BIEG MĘŻCZYŹNI: 1. Paweł Dzierliński (34) 2. Tomasz Topoliński (107) 3. Dawid Janus (43)
MARSZ KOBIETY: 1. Małgorzata Pazdro (203) 2. Svetlana Konarska (186) 3. Beata Kątowska (191)
MARSZ MĘŻCZYŹNI: 1. Krzysztof Przyborkiewicz (211) 2. Marcin Pazdro (204) 3. Grzegorz Turek (175).
Specjalne nagrody otrzymali też najmłodszy i najstarszy uczestnik biegu, czyli Kacper Sikorski i Władysław Angiel.
Była to druga impreza z cyklu Sportowego Grand Prix „Świecie na stulecie 1920-2020”. Już teraz organizatorzy, czyli Towarzystwo Miłośników Ziemi Świeckiej, zaprasza do udziału w trzecim wydarzeniu Grand Prix – III Rowerowym Rajdzie Końca Lata, który odbędzie się 26 września. Zapisy ruszą jeszcze w tym tygodniu.
„Istotnym celem jaki nam przyświecał organizując to wydarzenie, było również ukazanie niesłabnącego potencjału Czarcich Gór jako znakomitego miejsca do spędzania czasu wolnego” - czytamy na stronie TMZS. Udało się? Chyba żaden z uczestników nie ma co do tego wątpliwości. Uroki tej trasy zachwalali nawet ci, którzy już ją przemierzali, ale np. na rowerze. Słyszałem wiele zapewnień o powrocie na szlak z rodziną, czy ze znajomymi.
Dlaczego napisałem, że zwycięzców było mnóstwo? Bo o to chodzi w tego typu imprezach. Żeby wyciągnąć ludzi z domu, zachęcić do ruchu, do spędzania czasu na świeżym powietrzu, do systematycznego wysiłku – treningów – raz, dwa, trzy razy w tygodniu. Żeby pokonywać własne słabości. W niedzielnym biegu i marszu startowało wiele osób, które mówiły, że nie są dobrze przygotowane, ale chcą spróbować. I spróbowali. I dotarli do mety. Pokonali 10 km, częściowo trudnej trasy, z podbiegami lub podejściami od strome zbocza, z nierówną nawierzchnią. We własnym, najlepszym dla siebie tempie. Z lekkością lub w mozole. I zwyciężyli. Symbolicznym tego znakiem jest pamiątkowy, piękny medal. Niech nam wszystkim przypomina o tym, że warto się trudzić.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz