W gminie Pruszcz działa obecnie 37 turbin wiatrowych: 35 o mocy 2 MW i 2 większe – po 3 MW. Choć temat elektrowni wiatrowych budzi emocje i kontrowersje, w rozmowie z władzami gminy jasno widać, że oprócz wątpliwości i obaw, inwestycje te niosą ze sobą wymierne, realne korzyści. Sprawdziliśmy co na to mieszkańcy?
Wyruszyliśmy do Gołuszyc, w gminie Pruszcz, gdzie stoi farma wiatrowa z 35 wiatrakami. Naszym celem był dom Renaty Żarek, przy którym, w odległości 500 metrów, pracują aż cztery turbiny.
Pani Renata przyjęła nas z intrygującym pytaniem:
Czy wy coś słyszycie? Słyszycie jakiś hałas?
Dopiero po chwili kompletnej ciszy byliśmy w stanie wychwycić delikatny szmer skrzydeł wiatraka.
Pani Renata szybko rozwiała najczęściej poruszane wątpliwości na temat wiatraków, skupiając się na realnych zmianach w swoim życiu.
— Pamiętam, jak kiedyś szłam do pracy drogą, w której dosłownie tonęłam w błocie. Musiałam zakładać kalosze, żeby w ogóle się przedostać! Teraz mam utwardzoną drogę, spaceruję nią swobodnie z psem, a rolnicy mają świetny dojazd do pól nawet ciężkim sprzętem — wymienia zalety i wyjaśnia. — Dla mnie to największa zmiana na plus! — komentuje.
Kobieta z uśmiechem odnosiła się do obaw o pole elektromagnetyczne, choroby, kłopoty z mową czy kury, które rzekomo przestają się nieść.
— Jak słyszę o tych wszystkich teoriach – o tym, że kury przestają się nieść albo że ludzie chorują – to aż mnie śmiech bierze! Mam w domu własne kury, które niosą się wyśmienicie. Moja córka — gaduła też jest dowodem, że zaburzenia mowy to kolejny mit, a choroby były w mojej rodzinie zanim stanęła farma — komentuje pani Renata. — Gdyby te wiatraki stanęły tu, tak jak planowano, już w 2010 roku, gmina byłaby teraz w zupełnie innym miejscu dzięki korzyściom finansowym — kwituje.
Od dwóch lat pani Renata spaceruje pośród pól ze swoim psem i ani razu nie trafiła na padłego ptaka, które rzekomo podczas lotu zderzają się z turbinami wiatraków.
— A wierzcie mi, że mój pies z pewnością by je znalazł w polu — podkreśla pani Renata.
Pani Renata podkreśliła również, że wiatraki, chronią jej okolicę przed znacznie gorszymi dla mieszkańców inwestycjami.
— Może na terenach chronionych te konstrukcje nie są najlepszym pomysłem, bo faktycznie zmieniają krajobraz, ale tu, pośród pól, nie ma to dla mnie większego znaczenia. Wręcz się cieszę, że ta inwestycja blokuje możliwość postawienia tu chlewni, fermy drobiu czy innej budowli, która oddziaływała by na środowisko i komfort życia mieszkańców dużo bardziej — przyznaje.
Jedynym mankamentem, który doskwiera mieszkańcom są zaniki sygnału telewizyjnego, pojawiające się sporadycznie przy brzydkiej pogodzie, ale w tej sprawie burmistrz Dariusz Wądołowski przyznał, że będzie rozmawiał z zarządzającym farmą.
— Szkoda tylko, że nie można podłączyć się do takiego wiatraka bezpośrednio, żeby mieć prąd za darmo — mówi żartobliwie pani Renata.
Są jednak inne korzyści dla samorządu i mieszkańców.
Największym plusem farm wiatrowych są podatki. Gmina otrzymuje je nie tylko od samych turbin, ale także od linii przesyłowych biegnących pod ziemią. W sumie daje to ok. 4,2 mln zł rocznie.
Dla budżetu, który wynosi około 100 mln zł, jest to potężny zastrzyk finansowy. Co ważne, są to dochody bieżące, które można przeznaczać np. na utrzymanie gminy i bieżące wydatki, a nie tylko na inwestycje.
Dzięki temu samorząd zyskuje większą elastyczność w gospodarowaniu pieniędzmi.
— Gdybym chciał to wydać na jedną konkretną rzecz to taka kwota wystarczyłaby na wybudowanie nawet 6 km drogi asfaltowej — wymienia burmistrz Dariusz Wądołowski. — W naszej gminie mamy wiele takich udogodnień dla mieszkańców: darmowy transport, zajęcia uczniów na basenie czy programy profilaktyczne. To właśnie między innymi korzyści z dochodów z turbin wiatrwych — dodaje.
Firmy wiatrowe, poza obowiązkowymi podatkami, często przekazują środki na potrzeby lokalnej społeczności.
W Pruszczu jednym z efektów była np. modernizacja siłowni w hali sportowej – z której korzystają mieszkańcy.
Nie bez znaczenia są także zyski dla rolników i prywatnych właścicieli ziemi. Tych, którzy wydzierżawili teren pod wiatraki i podpisali wieloletnie umowy (nawet na 29 lat). Roczne przychody z takiej dzierżawy mogą wynosić od 25 do nawet 100 tysięcy złotych. Dla wielu gospodarstw, zwłaszcza mniejszych, jest to dodatkowe i stabilne źródło dochodu, które znacząco wpływa na bezpieczeństwo finansowe rodzin.
Choć trudno to „dotknąć”, nie można pominąć aspektu ekologicznego. Energia wiatrowa to energia odnawialna – czysta, bezemisyjna i wpisująca się w ogólny trend transformacji energetycznej.
Wójt gminy podkreśla, że to właśnie przyszłość, z której mieszkańcy także korzystają.
– Jeden taki wiatrak zaspokoiłby potrzeby energetyczne całej naszej gminy — komentuje burmistrz.
Wiatraki w gminie Pruszcz to nie tylko charakterystyczny element krajobrazu, ale przede wszystkim źródło realnych korzyści finansowych i infrastrukturalnych.
Dzięki nim samorząd zyskuje dodatkowe miliony złotych do budżetu, mieszkańcy – nowe drogi i wyposażenie w obiektach sportowych, a właściciele gruntów – stabilny i znaczący dochód z dzierżawy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz