W akcji gaśniczej brało udział kilkadziesiąt wozów strażackich a nawet samolot. Policjanci z psem tropiącym szukali zaginionych w lesie obozowiczów.
To była akcja zakrojona na szeroką skalę. Wyglądało naprawdę poważnie. W piątek od rana lasy w okolicach Pięćmórg zaroiły się od strażacki wozów, a mieszkańcy okolicznych miejscowości z niepokojem oglądali się na kolejne pędzące z syrenami samochody gaśnicze.
Okazało się, że w środku lasu ktoś podpalił skradziony samochód, a od niego zajął się las. Pożary lasu potrafią szybko się rozprzestrzeniać, więc dowódca akcji zadysponował wezwanie jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych prawie z całego powiatu.
Przy pasie startowym zorganizowane zostało centrum dowodzenia akcją. Ułatwieniem był specjalny samochód łącznościowy, dzięki któremu możliwa była nieprzerwana łączność ze wszystkimi jednostkami.
Część samochodów została skierowana do bezpośredniego gaszenia pożaru, inne dowoziły wodę z pobliskiego jeziora. Ciasne leśne drogi wymagały nie lada umiejętności od kierowców.
Na domiar złego do strażaków dotarła wiadomość, że z niedaleko rozbitego obozu pięć osób poszło do lasu na zajęcia z maskowania w terenie i nie wrócili o czasie. Zawiadomiono policję. W takiej sytuacji pomóc mógł tylko pies tropiący, który nie pogubił się w lesie i odnalazł błądzących obozowiczów całych i zdrowych.
Tymczasem okazało się, że pożar lasu jest trudny do opanowania. Z Torunia zostaje wezwany samolot gaśniczy. Po czterdziestu pięciu minutach ląduje na leśnym pasie, tankuje wodę i wzbija się w powietrze, by z góry wspomóc walczących z ogniem druhów. To przynosi skutek i pożar udaje się ugasić.
Piątkowa akcja była ćwiczeniami służb ratowniczych i innych odpowiedzialnych za działania kryzysowe zorganizowanymi z inicjatywy starosty powiatu świeckiego. – W lipcu zeszłego roku po przejściu trąby powietrznej w gminie Osie zobaczyliśmy, że nie wszystkie elementy akcji ratowniczej dobrze współgrają – mówi Zbigniew Semrau, kierownik wydziału spraw obywatelskich i zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Świeciu. – Dlatego starosta zorganizowała te ćwiczenia, żeby sprawdzić kwestie łączności, transportu i współdziałania wszystkich służb – dodaje.
Ćwiczeniami bardzo potrzebnymi, bo dopiero wykonywanie rutynowych zadań w zupełnie innym, bardzo trudnym leśnym terenie, pokazuje gdzie trzeba się doszkolić, jakie niedociągnięcia wystąpiły na poziomie organizacyjnym, co trzeba poprawić w oznakowaniu leśnych dróg… W ćwiczeniach oprócz strażaków i policjantów brali udział leśnicy, pracownicy wydziałów kryzysowych starostwa i gminy Jeżewo, starosta powiatu świeckiego i wójt gminy Jeżewo. Przed rozpoczęciem akcji w sali szkoleniowej Nadleśnictwa Dąbrowa odbyło się półgodzinne spotkanie, na którym omówiony był zakres i przebieg ćwiczeń. Poruszono też ważne tematy: jak zabezpieczać teren akcji przed gapiami, co zrobić z quadowcami, jak wyglądają kwestie łączności w leśnym terenie. Dyskutowano też o potrzebie stworzenia jednej wspólnej mapy, z której mogłyby korzystać wszystkie służby (opracowanie takiej mapy zostało zlecone przez starostwo i jest w trakcie realizacji).
Ćwiczenia zakończyły się podsumowaniem działań oraz grochówką z kotła.
KRZYSZTOF NOWICKI
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu swiecie24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz