Wczoraj około godz. 17 doszło do spektakularnego zatrzymania 21-latka i jego ojca — 43-letniego przedsiębiorcy ze Świecia. Obaj skupowali bydło od rolników. Gospodarze, którzy nie otrzymali zapłaty za żywiec, pojechali pod firmę, zjechały się radiowozy i zamaskowani policjanci.
Sprawa trwała już od kilku tygodni. Wczoraj po raz kolejny, poszkodowani rolnicy protestowali pod firmą przedsiębiorcy, który nie zapłacił im za kupione bydło. Niedawno zgłosili to do organów ścigania i wszystko nabrało tempa.
Wczoraj w świetlicy wiejskiej w Czaplach z inicjatywy Izby Rolniczej zorganizowane zostało spotkanie dla hodowców bydła poszkodowanych przez Grupę Agro z Sartowic.
— Do Prokuratury Rejonowej w Świeciu wpłynęło kilka zawiadomień, w tym jedno opisywało mechanizm działania w stosunku do kilkunastu dostawców tego żywca. Podobne zawiadomienia wpłynęły do prokuratury w Tucholi, ale również do komisariatów policji na Pomorzu i Kujawach, także co najmniej kilkanaście takich zawiadomień połączyliśmy do tego postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Świeciu, która wszczęła śledztwo — wylicza prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Postępowanie prowadzone jest pod kątem oszustwa na wielką skalę. Przedsiębiorca skupował bydło i nie płacił rolnikom za faktury. Po zliczeniu kwot zaległości wynikających ze spraw zgłoszonych do prokuratury, wynika, że mowa tu o ponad 1 mln zł, a poszkodowanych jest kilkadziesiąt osób.
Jednak wygląda na to, że niezapłacone zobowiązania są nawet pięciokrotnie wyższe. Według listy, na którą na wczorajszym spotkaniu w Czaplach mogli wpisywać się rolnicy, kwota zaległości to ponad 4,5 mln zł. Poszkodowanych gospodarzy jest ponad 100.
Prawnik Izb Rolniczych podpowiadał jakie materiały warto dostarczyć prokuraturze i policji. Izby Rolnicze na wniosek hodowców chcą, by ministerstwo objęło to postępowanie swoim nadzorem.
Firma istniała na rynku od dłuższego czasu, ale przestała wypłacać rolnikom pieniądze dopiero kilka miesięcy temu.
— Właściciel tłumaczył się problemami z księgową, zawirowaniami w firmie, błędem pracownika, później majówką i tak zwodził nas przez kilkanaście tygodni, aż przestał się odzywać i zaczął odsyłać nas do swojego prawnika — relacjonują rolnicy z Lipinek w gminie Warlubie.
— Prokuratura wszczęła postępowanie o możliwości popełnienia oszustwa, bo o ile kłopoty z rozliczeniem między kontrahentami stanowią podstawę do roszczeń w trybie postępowania cywilnego, o tyle jeżeli osoba przyjmuje na siebie kolejne zobowiązania, jak było w tym przypadku, i skupuje żywiec, a wie, że nie ma możliwości zapłacenia, a tym samym rodzi się brak zamiaru zapłaty, to my musimy zbadać czy nie doszło do możliwości popełnienia oszustwa — wyjaśnia Adamska-Okońska.
To przestępstwo jest uchwytne dopiero wtedy, kiedy mamy wykazane w toku postępowania, na podstawie faktur, dokumentów księgowych, że ta osoba nie mogła i nie chciała już zapłacić.
To dla rolników wydaje się oczywiste, bo jak powtarzają, jeszcze 19 maja przedsiębiorca skupował bydło, a 20 maja ogłosił restrukturyzację.
— Musiał to zaplanować dużo szybciej — komentuje Tomasz Literski, hodowca z Pomorza. — Jeszcze w lutym sprzedałem byki i dostałem pieniądze, a w ostatnich miesiącach ta firma zaczęła namawiać do sprzedaży, nawet jeśli zwierzęta mogły jeszcze ze dwa — trzy miesiące rosnąć. Nagle bydło zaczął skupować syn, który mówi, że nie zapłacone faktury to nie jego sprawa i że to zupełnie inna firma — dodaje.
Jak powiedziała nam wczoraj prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, prokurator przyjrzy się również temu wątkowi.
Po spotkaniu w Czaplach rolnicy pojechali pod siedzibę firmy Grupa Agro.
— Na miejscu był syn właściciela, któremu sprzedawaliśmy żywiec. Wezwał policję, zaczęły zjeżdżać się kolejne radiowozy, a policjanci wyjaśniali, że są tu dla dobra obu stron, żeby nie doszło do publicznego linczu. Rozmawialiśmy, kiedy podjechały nieoznakowane samochody, a z nich wysiedli policjanci w kominiarkach. Mężczyzna zaczął uciekać do środka firmy, rolnicy obiegli zakład, żeby nie uciekł, ale mundurowi zatrzymali go na tyłach firmy — relacjonuje nam jeden ze świadków zatrzymania.
W tym samym czasie, zatrzymany przez policjantów, został również 43-letni właściciel firmy, który właśnie wybierał się na wczasy do Egiptu. Zamiast wakacji trafił do aresztu.
— Potwierdzam, że na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Świeciu wczoraj po południu zostali zatrzymani 43- i 21-latek ze Świecia, którzy trafili do aresztu — informuje kom. Joanna Tarkowska z Policji w Świeciu.
Wielu rolników doprowadziło to na skraj bankructwa. Niektórzy stracili 2 tys. zł, ale są i tacy, którzy sprzedali na raz więcej żywca i zaległości sięgają ponad 250 tys. zł.
— Dla mnie 73 tys. zł ze sprzedanych byków to jedyny zarobek na ten rok — mówi Adam Guzman. — Planowałem za to kupić cielaki, opłacić KRUS i utrzymać rodzinę. Nie wiem co teraz zrobię — rozkłada ręce.
Trwają sianokosy, za kilka tygodni ruszą żniwa. Gospodarze nie mają za co kupić folii, sznurków, paliwa. Byki na sprzedaż hodowali przez dwa lata by sprzedać za około 6-7 tys. zł.
— Zależy nam, żeby firma Grupa Agro, która nas oszukała, upadła — komentuje Marcin Szwarc z Lipinek. — Tylko wtedy mamy szansę na odzyskanie swoich pieniędzy z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Jeżeli będzie ogłoszona restrukturyzacja firmy to nie wiadomo kiedy i czy w ogóle zobaczymy nasze pieniądze — dodaje.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz