Mechanizmy i sposoby pozbywania się niechcianych i kłopotliwych zwierząt domowych w grudniu i styczniu przybierają na sile. Dla nas – wolontariuszy, to czas wzmożonej pracy.
Przed świętami Bożego Narodzenia z wielu domów, oprócz brudu z okien, kurzu z dywanów i zastawy stołowej, wielu z nas pozbywa się też problemowych – i młodych i starych – psów i kotów. Trzeba bowiem zrobić miejsce na nowe. A to nowe, to często nowy pies lub kot. Lepszy, ładniejszy, mniej problemowy. Często rasowy, bo to nadal wyznacznik statusu społecznego, jak auto. Jeśli to ma być prezent dla dziecka, to zdecydowanie jestem na NIE i odradzam. Dlaczego? Ponieważ pod koniec stycznia i w lutym najwięcej przyjęć do schronisk, to przyjęcia – znów kłopotliwych i znów niechcianych – „prezentów”. Bo zaczynają niszczyć buty, bo posikują i trzeba z nimi wychodzić na spacery, bo wreszcie - jakże często przez nas słyszana – alergia. Drżę na samą myśl o tym czasie!
No i trzecie temat – Sylwester i Nowy Rok. W ostatnich latach przeżywaliśmy prawdziwe oblężenie. Nasza zabawa z petardami to dla zwierząt – CIERPIENIE! A rozwiązania są w zasięgu ręki. Wystarczy pójść do lekarza weterynarii odpowiednio wcześnie – czyli już teraz – po leki. I podać je zwierzęciu zgodnie z zaleceniami lekarza! Niestety nadal spotykamy się z sytuacjami, kiedy zwierzętom podawane są leki dla ludzi i to w dawkach, które człowieka powaliłyby. To absolutnie niedopuszczalne i karygodne! Tylko lekarz weterynarii przepisuje odpowiednie leki. Może też doradzić, jak ten „huczny” czas zorganizować, by pies przeżył go w miarę normalnie. Wystarczy rozmowa.
Wrócę jeszcze do tematu porzucania zwierząt domowych. Zastanawiając się na tym, dlaczego w ogóle pozbywamy się własnych „członków rodzin”, dochodzę do wniosku, że główną rolę gra tu podział antropologiczny („czyste” i „brudne”), jaki dokonała Mary Douglas w swojej książce „Czystość i zmaza. Analiza pojęć nieczystości i tabu.”. Kiedy zwierzę traci swoją użyteczność i atrakcyjność nie mieści się w kategorii „czyste” i z automatu przechodzi do „brudne”, co dzieje się bezszelestnie i jest objęte tabu. Akt porzucenia jest tabu. Potwierdza to moje doświadczenie. Wiele razy spotkałem się z sytuacją, że sąsiedzi, rodzina osoby, która porzuciła zwierzę, wiedziała o tym, widziała ogłoszenia na profilu strony schroniska na Facebooku i… wszyscy milczeli!
Na zakończenie życzę Państwu i sobie byśmy – żyjąc w realiach „fikcji prawnej”, gdzie zwierzę nie jest rzeczą i jednocześnie nią będąc – potrafili zachować rozsądek i umieli docenić wartość istot, które udomowiliśmy i za które jesteśmy odpowiedzialni.
Zgadzam się12:37, 28.12.2018
0 0
ale nie tylko schroniska przeżywają oblężenie. Przydrożne uliczki, działki, wsie. No ale można przecież oddać pieska "na wieś do znajomych"- to nic że to shit zu albo inny kanapowiec.
Warto przyjrzeć się ludziom, którzy "przerabiają już" 6 pieska czy kotka w czasie ostatnich 5 lat. Bo zwierzaki nie żyją rok tylko o wiele dłużej. 12:37, 28.12.2018
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu swiecie24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz