Zamknij

Trzeba zgasić zielone światło dla żywności z Ukrainy - wywiad z Markiem Witkowskim

07:10, 19.02.2024 .materiał partnera Aktualizacja: 07:17, 19.02.2024

O zagrożeniu dla polskiego rolnictwa, o tym co zrobić z Zielonym Ładem i o zadaniach dla samorządowców rozmawiamy z Markiem Witkowskim, radnym Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

RED: Czy protesty polskich rolników, blokady dróg, utrudnianie życia kierowcom są słuszne? Należy ich popierać?

MAREK WITKOWSKI: Zdecydowanie należy popierać protestujących rolników. A skoro wcześniej nikt na poważnie nie brał ich głosu pod uwagę, to teraz wszyscy Polacy dowiedzieli się o tym wielkim problemie. Nie możemy o nim milczeć.

A o co chodzi w tych całych protestach?

O realne zagrożenie bankructwem nie tylko tysięcy gospodarstw rolnych, ale całego sektora rolnego w Polsce. Gdyby do tego doszło ucierpią na tym nie tylko rodziny rolników i pracownicy wielu zakładów przetwórczych, ale my wszyscy. Zabraknie naszej dobrej i zdrowej polskiej żywności. W konsekwencji jeszcze bardziej wzrosną koszty życia, ale żywiąc się bardziej przetworzonymi produktami będziemy jeszcze bardziej narażeni na choroby.

To brzmi dramatycznie. Kto powinien podjąć konkretne działania w tym kierunku?

Decyzje leżą wyłącznie w gestii Rządu RP. Od jakiegoś czasu obserwuję tę sytuację i widzę, że władze nie podejmują zdecydowanych działań. Nie rozumiem tego i zadaję sobie pytanie, o co tu chodzi. Czy jest to przejaw niekompetencji, czy może celowe działanie, żeby na ogniu niezadowolenia wsi grillować koalicjanta?

Chyba nie powinno tak być.

Absolutnie nie! Każdy dzień opóźnienia z zablokowaniem importu żywności ze Wschodu to kolejny gwóźdź do trumny polskiego rolnictwa.

Z innych pańskich wypowiedzi wynika, że te kwestie powinny być ważne również dla opozycji.

Tak, dokładnie. To zbyt ważne sprawy, żeby zajmować się grami politycznymi. Samorząd wojewódzki będzie musiał wesprzeć regionalnie rolnictwo w większym stopniu niż do tej pory. To będzie najważniejszy temat w przyszłej kadencji. Dlatego zamierzam odejść z Komisji Edukacji i Nauki i pracować w Komisji Polityki Regionalnej, Rozwoju Województwa i Infrastruktury. Pora bardziej zadbać o północną część województwa i o więcej wojewódzkich inwestycji.

Skoro zeszliśmy na tematy Sejmiku, to proszę przypomnieć, czym pan się zajmował przez trzy kadencje bycia radnym wojewódzkim.

Rzeczywiście w Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego spędziłem trzynaście lat. Ze względu na moje doświadczenia zawodowe wybrałem zaangażowanie w dwóch komisjach. Ze względu na prowadzenie gospodarstwa rolnego ze specjalizacją pszczelarstwo byłem członkiem Komisji Rolnej i Rozwoju Wsi. W więcborskim Ekonomiku uczyłem młodzież podstaw prawa i prowadziłem praktyki zawodowe. Dlatego działałem też w Komisji Oświaty, Nauki, Sportu i Turystyki, której przez blisko dziewięć lat przewodniczyłem. Przez cztery lata byłem przewodniczącym Komisji Pracy, Spraw Społecznych i Bezpieczeństwa oraz przez rok pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Budżetu i Finansów.

Sporo tego zaangażowania. Ale to nie tylko obszar Sejmiku?

No rzeczywiście nie tylko. W zajmowaniu się sprawami województwa pomagało mi również zaangażowanie społeczne. Przez parę kadencji byłem przewodniczącym związku zawodowego w oświacie – WZZ ”Oświata”. Sprawy sportu są mi bliskie dlatego, że w czasach licealnych uprawiałem wioślarstwo i lekkoatletykę.

Które z ostatnich sukcesów w pracy samorządowca najbardziej pana cieszą?

To niewątpliwie skuteczna obrona naboru do dwóch szkół medycznych w Toruniu i Inowrocławiu. Gdyby to się nie udało, oznaczałoby to powolną likwidację tych ważnych placówek oświatowych.

Druga sprawa to zainicjowany przeze mnie program dotacji do budowy zbiorników retencyjnych.

To powiedzmy jeszcze, dlaczego chce pan ponownie kandydować w wyborach do Sejmiku?

Chciałbym kontynuować pewne sprawy w samorządzie i co najważniejsze wdrożyć nowe rozwiązania ze względu na potrzeby. Ale to, że chcę kandydować, nie oznacza wcale, że będę.

Jak to? To brzmi dość tajemniczo.

No cóż... ciągle toczą się pewne polityczne układanki, ścierają się interesy różnych frakcji w regionie bydgoskim PiS. Czyli moje kandydowanie zależy od wyników tych układanek i zależy od decyzyjnych osób w strukturach partii.

Wróćmy jeszcze do ledwie poruszonego zagadnienia Zielonego Ładu. Jak on wpływa na działalność Sejmiku i Komisji Rolnictwa?

Od dłuższego czasu realizujemy założenia Zielonego Ładu. Chociażby ochrona czystego powietrza. Chociaż całym sercem jestem za czystą wodą, powietrzem a jako konsument również za żywnością wyprodukowaną bez chemii, to sprzeciwiałem się przyjęciu parę lat temu przez Sejmik uchwały antysmogowej. Dlatego, że uchwała narzucała jednostronnie obowiązki na mieszkańców bez żadnego zaangażowania samorządu. Dzisiaj trwa dyskusja o rozwiązaniach w nowej uchwale i mam nadzieję, że będzie ona racjonalna w swych postanowieniach.

Zielony Ład oprócz utopijnych rozwiązań ma bardzo porządne propozycje. Nie powinniśmy wylewać dziecka z kąpielą. Należy przyjąć to co dobre, a poprzeć rolników w tym co należy wrzucić do kosza. Nie możemy poprzeć redukcji pestycydów o 50 procent w każdym kraju, bo u nas jest niższy poziom ich zużycia a inny np. w Holandii. Nie ma również sensu przeprowadzanie redukcji, kiedy karmi się europejskie społeczeństwo żywnością produkowaną bez żadnych wymogów.

Dobrym rozwiązaniem byłoby wspieranie rolnictwa ekologicznego z przetwórstwem, gdyż moim zdaniem w tym leży dbałość o kondycję zdrowotną społeczeństwa. Syn przejął gospodarstwo i prowadzi je zgodnie z wymogami rolnictwa ekologicznego, nie jest to łatwe zadanie, a jak chce się osiągać zadowalające wyniki potrzeba nie tylko ogromnej wiedzy, ale i specjalistycznego sprzętu. To jest tylko dla chcących, ale musimy szukać dróg rozwoju, abyśmy mieli dobrej żywności wystarczająco dla zachowania zdrowia.

 

(.materiał partnera)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%