Zamknij

Wojtek Karwasz skarżył się na potworne bóle. Potrzebne wsparcie w walce z podstępnymi chorobami

07:09, 10.01.2024 . Aktualizacja: 11:51, 13.01.2024
Skomentuj

10-letni Wojtek mieszka razem z rodzicami i dwojgiem rodzeństwa w miejscowości Lubania-Lipiny (gm. Świekatowo). Jest najmłodszy z rodzeństwa, jednak życie dostarczyło mu najwięcej bolesnych doświadczeń.

Do 8. roku życia chłopiec rozwijał się tak samo jak jego rówieśnicy.

—Jest wesołym, ale spokojnym dzieckiem. Nie wdaje się w sprzeczki czy kłótnie, dlatego jest lubiany przez rówieśników. Zawsze kiedy tylko potrzebował pomocy, dzieci nosiły za niego plecak i zawsze służyły mu pomocą — mówi pani Agnieszka, mama chłopca. — W 2021 roku zaczął skarżyć się na potworne bóle nóg i kręgosłupa. Żadne leki przeciwbólowe nie działały i trafił do szpitala — dodaje.

Diagnoza zszokowała najbliższych. W badaniu stwierdzono m. in. skoliozę, nadmierne wysunięcie barków, przodopochylenie głowy, upośledzoną ruchomość kręgosłupa w odcinku szyjnym.

Po wykonaniu rezonansu okazało się, że Wojtek cierpi na jamistość rdzenia kręgowego w odcinku piersiowym. To bardzo poważna choroba neurologiczna, która może prowadzić do niedowładu kończyn.

Przeszedł operację nacięcia nici końcowej, które miało spowolnić chorobę i złagodzić jej objawy. 

10-latek jest po stałą opieką wielu specjalistów: rehabilitanta, neurochirurga, neurologa, urologa, okulisty, logopedy i psychiatry.

Rodzina nauczyła się żyć z chorobą. 

— Stawiamy na intensywną rehabilitację, bo bez tego choroba i niedowład mięśni bardzo szybko postępują — mówi pani Agnieszka. 

Niestety okazało się, że najgorsze dopiero przed nimi.

W sierpniu 2023 bóle pleców i nóg powróciły. Po wykonaniu rezonansu okazało się, że tuż przy kręgosłupie widoczny jest guz.

— Było wiele konsyliów i narad lekarzy, którzy cały czas zastanawiają się nad metodą leczenia. Położenie guza jest fatalne, podczas operacji jest ryzyko uszkodzenia rdzenia kręgowego. Lekarze uznali, że nie mogą podać Wojtkowi chemioterapii, bo ta go wyniszczy. Postanowili zrobić biopsję, której wynik był szokujący: gwiaździak włosowatokomórkowy. Mój kochany syn ma nowotwór złośliwy — mówi załamana pani Agnieszka. 

Niestety podczas biopsji Wojtek dostał przeczulicy. Na szczęście po lekach minęła.

Teraz rodzina czeka na decyzję lekarzy, którzy prawdopodobnie podejmą się operacji wycięcia guza. 

- Bardzo się jej obawiamy, ale jednocześnie wiemy, że nie można czekać z założonymi rękami — komentuje mama. — Ostatnio lekarze z Bydgoszczy konsultowali się w naszej sprawie z lekarzami w Centrum Zdrowia Dziecka. Pozostaje nam ufać medykom i wierzyć w ich możliwości — dodaje.

Rodzina potrzebuje środków i pomocy finansowej, bo leki i wizyty w szpitalach są kosztowne.

Pieniądze można przekazywać za pośrednictwem portalu siepomaga.pl.

— Środki będą także potrzebne na późniejszą intensywną rehabilitację, którą trzeba będzie nadrobić czas stracony w szpitalach i na leczeniu nowotworu — patrzy z nadzieją w przyszłość pani Agnieszka.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%