14 lutego nie ma dla mnie czerwonego koloru. Ni kształtu serca czy róży. 14 lutego ma dla mnie formę lustra. Bez ram. Bez ograniczeń.
„Ponieważ sobą mogę stać się tylko wtedy, gdy staję się innym we mnie, a mną samym w innym, do miłości do siebie mogę dojść tylko przez miłość do innego” – pisze, niedawno odkryty przeze mnie rumuński filozof Gabriel Liiceanu, w książce „O granicy”.
Przeglądam się w Tobie, jak w lustrze. Staję się Tobą.
Przeglądasz się we mnie, jak w lustrze. Stajesz się mną.
Znika granica i tracę siebie, by siebie odnaleźć.
Znika granica i tracisz siebie, by siebie odnaleźć.
Jeśli nikogo nie kocham, nie mam lustra, nie mam twarzy.
Kocham, więc jestem wolny.
„W bezkresie miłości dostrzegam, że moja granica jest brakiem granicy, niemożliwością bycia zawartym w jakiejś granicy” – podkreśla Liiceanu.
14 lutego nie pilnuję się, nie gram, nie wywieram wrażenia, nie uważam na słowa.
14 lutego nie mają dla mnie znaczenia konwenanse – co wypada, a co nie.
W ten czas, gdy o miłości mówimy, patrząc sobie w oczy życzę Państwu:
spontaniczności, naturalności i – jak pisze wybitny psycholog Abraham Maslow – rezygnacji z reakcji obronnych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz