Dziś ją przeżyłem. Już dawno zapomnianą i niespodziewaną. Fajne uczucie. Poproszę więcej.
Córka moja pierworodna uprosiła, abym zajechał do miejskiej książnicy po jakąś książkę dla niej. Taki był plan i również jego realizacja.
Ucieszyłem się, bo lubię tam być. Bo w przeszklonym, z daleka jasno świecącym wnętrzu, pracują życzliwi ludzie. Bo spotykam tam świecian pochłoniętych poszukiwaniem książek. Bo można znajomemu zajrzeć przez ramię i podejrzeć co wypożycza.
A że przepastne regały ciągle przywołują… pobuszowałem między nimi i wyszedłem z naręczem różnistych tytułów. Aż w połowie dystansu do auta zaświeciła się, najpierw pojedyncza iskierka, by za chwilę objąć radością całe serducho i wykwitnąć uśmiechem na twarzy.
To, jak sądzę, może być częsta przypadłość wiernych czytelników. Zapytałbym gdybym znał takich wiernych. Mnie jednak zdarzyło się po raz pierwszy od długiego czasu. No może drugi.
Bo kiedyś, będąc na popołudniowych zakupach, po prostu naszła mnie chętka na Mroza. Tak jak nachodzi człowieka ochota na dobre ciasto, kiełbasę, czy ogórka. Mnie naszła na popularnego autora kryminałów. I to tak, że nie ma zmiłuj, że może jutro. Wsiadasz i jedziesz spod Kaufa do biblioteki. A ona, otwarta jeszcze, z ochotą zaspokoiła moje zachcianki.
Aż ciekaw jestem jakie będą następne przygody sporadycznego czytelnika. A jeszcze bardziej jakie są Wasze przygody z książkami. Z czytaniem, wypożyczaniem, dostawaniem, kupowaniem, gubieniem… a może z pisaniem.
kiedys to byly czasy15:35, 13.02.2022
0 0
Ladnie Panie dziennikarzu.
Niestety nie mam polskiej klawiatury i bedzie przez to troche balaganu, co nie oznaczac musi balaganu umyslowego.
chcialoby sie powiedziec piekna familijna historia.
wiemy jednak, ze kazda gazeta, portal pisze generalnie o tym, o czym chcialby czytac ten dla kogo to wszystko, bo przezciez chodzi o symbioze bez tego siePanie nie da
pytanie jest tylko takie. czy w kraju gdzie ksiazek nie czytalo sie juz 20 lat temu ludzie potrzebuja takich opowiesci?
moze ktos poweszylby co w sprawie niekonczacego sie remontu naszej glownej miejskiej drogi?
1/4 miesiaca spedzam w swieciu i nie wiem czy bylbym w stanie przezyc tu kilka dni dluzej
i dziwie sie ze ludzie jeszcze nie zablokowali tej pseudo budowy
dla mnie to wyglada jak plac zabaw niesfornego dziecka. w tygodniu *%#)!& na calego w weekend nieposprzatane, kogo to obchodzi, ze nie da sie przejsc bezpiecznie przez ulice spacerujac w sobote czy walac tlumnie do kosciola w niedziele? obiazdy dziurawe jak sito
tak nie mozna
a my tu slodka o bibliotece....
a moze lyzka dziegciu do tej beczki slodkosci
nie zastanawialiscie sie czemu w tym przybytku zmieniaja sie tak czesto pracownicy?
ledwo czlowiek do kogos przywyknie....
dlaczego wykorzystuje sie w XXIw do niewoniczej pracy starzystow kazac im pracowac za najnizsza krajowa i jeszcze maja byc oni kreatywni po godzinach pracy
czy kierownictwo tej biblioteki robi cos za darmo?
hello, czasy czynow spolecznych chyba juz minely? A moze nasze miasto to taki podobny przypadek do synnego gdanskiego stanu ducha? generalnie wiele podobienstw, wszystko cacy, kasa jest i wladza dla wszystkich, nikt nikogo nie rozlicza, albo ci co to robia przymykaja oczy ktos tam kradnie kase podatnikow, ktos sprzedaje za grosze cukrownie, tak wlasciwie to nie byl zabytek?
ok wystarczy....
J
15:35, 13.02.2022